Pomiary akustyczne dokonane przez Andrzeja Kłosaka ujawniły bardzo długi pogłos sięgający nawet sześciu sekund. W pustym pomieszczeniu o powierzchni mniejszej niż 200 m², mowa ludzka staje się niezrozumiała, nawet z trzech metrów od źródła jej emisji. Nie jest to spowodowane niską głośnością, ale właśnie wysokim pogłosem —dlatego otwarcia wystaw nie mogą się obyć bez nagłośnienia. W celu podkreślenia tego zjawiska częstotliwości rezonujące pomieszczenia zostały wzmocnione, co obniżyło jeszcze bardziej możliwości zrozumienia mowy i sprawiło, że nawet zwykła rozmowa stała się trudna. W takich warunkach, otwarcie wystawy podczas 13. Międzynarodowej Wystawy Architektury w Wenecji odbędzie się bez nagłośnienia.
Oryginalne materiały użyte w pawilonie (cegły, marmur), a także symetryczne kształty i prostokątne formy sprawiają, że dźwięk odbija się, pozostając na tej samej płaszczyźnie poziomej. W takich przypadkach lokalizacja źródeł dźwięku stają się praktycznie niemożliwa. Głosy zdają się dochodzić zewsząd, nawet, jeśli w rzeczywistości emitowane są za plecami słuchacza. Wrażenie wszechogarniającego dźwięku zostało wzmocnione przez minimalne przekrzywienie ściany i podłogi. Wprowadzenie nowego materiału — drewnianej podłogi — także wpływa na rozchodzenie się fal dźwiękowych. Z pięćdziesięcioma źródłami dźwięku efekt zagubienia dźwięku będzie wszechogarniający.
W celu udrożnienia systemu wentylacyjnego, Katarzyna Krakowiak zdecydowała się zdeinstalować znajdujący się od wielu lat w pawilonie podwieszany sufit. Dzięki temu okazało się, że słowa wypowiadane poprzez otwory wentylacyjne przy dachu są bardziej zrozumiałe, niż te emitowane z poziomu podłogi. W tym sensie odsłonięcie systemu wentylacji otwiera pawilon na jego otoczenie, w tym na inne pawilony, z których dochodzą dźwięki. Na użytek rzeźby dźwiękowej, rury wentylacyjne zostały użyte do wprowadzenia dźwięku otoczenia wraz z powietrzem.
Akustyczne analizy ujawniły zamurowaną absydę ulokowaną naprzeciw wejścia do pawilonu, nieobecną w planach architektonicznych. Absyda zaprezentowana jest na wystawie w pełnej krasie, a rzeźba dźwiękowa przywraca jej podstawową funkcję akustyczną, którą jest odbijanie dźwięków wchodzących przez przedsionek do środka. Sam przedsionek symbolizuje przejście z zewnątrz do wewnątrz budynku, co podkreślone zostało przez wygłuszenie oraz skrajne wyciszenie tej części budynku. Przedsionek jest także zaproszeniem do słuchowego doświadczenia rzeźby.
Końcowym gestem jest udźwiękowienie [sonification] murów budynku, przekształcenie wibracji ciał stałych w wibracje fal akustycznych. I tak drżenia budynku stają się słyszalne wraz z wybranymi przestrzeniami jego wnętrza. Sieć czujników i kabli okalająca cały budynek — fasady pozostałych pawilonów — pojawia się poprzez podkreślenie ciągłości dźwięku jako zjawiska wibracji.
„Tak, to mogłoby się tak zaczynać — w tym właśnie miejscu, jakby od niechcenia, niespiesznie, nieco ociężale; na neutralnym terenie, należącym zarówno do wszystkich, jak i do nikogo; tu, gdzie ludzie, mijając się, prawie się nie dostrzegają i gdzie z oddali pobrzmiewa zagłuszone tętno życia całego budynku. Spoza solidnych drzwi mieszkań docierają tu zwykle jedynie dalekie echa, odpryski, szczątki, cienie, nęcące okruchy, wieści o małych i wielkich zdarzeniach, które miały miejsce w tak zwanych pomieszczeniach wspólnego użytku; krążą tu przygłuszone szmery, w zarodku już zduszone przez wytarty chodnik z czerwonej wełny — te wszystkie zalążki życia we wspólnocie, które zamierają zawsze na podeście schodów. Mieszkańcy tego samego budynku oddaleni są od siebie o kilka zaledwie centymetrów, rozdziela ich jedynie wąska ściana; zamieszkują podobne na każdym piętrze przestrzenie, w tym samym czasie wykonują identyczne ruchy, odkręcają kran, spuszczają wodę, zapalają światło, nakrywają do stołu — wszystkiego razem kilkadziesiąt gestów powielanych równocześnie piętro po piętrze, dom po domu, ulica za ulicą. Zabarykadowani w swych prywatnych pomieszczeniach bardzo by chcieli, aby nic z nich nie wydostawało się na zewnątrz; lecz owa odrobina, która wydostać się musi…”
George Perec
(Georges Perec, Życie instrukcja obsługi, tłum. z francuskiego Wawrzyniec Brzozowski, Fundacja Literatura Światowa, Warszawa 2001. Copyright © 1978 by Hachette Littérature)
Architektura zbudowana jest z dźwięku. Umożliwia rozprzestrzenianie dźwięku — jego pochłanianie, filtrowanie i przenoszenie; wzmacnianie wybranych elementów kosztem innych. Ponadto, pomieszczenia same wytwarzają dźwięki, które z kolei w niszach i zagłębieniach stają się układem ech. Systemy wentylacji i ocieplania są cichym, ale wszechogarniającym szumem, podczas gdy okna i ściany to przefiltrowane odgłosy ulicy, brzęczenia cykad czy życia sąsiadów. Domy dźwiękowe, których nadejście przepowiadał w Nowej Atlantydzie Francis Bacon, te z ćwierćtonowymi harmoniami i sztucznymi echami, te „odbijające głosy po wielokroć”, te „wzmacniające głosy”, te przenoszące je przez „kanały i rury” — wszystkie one znajdują się wokół nas, tworząc nasze codzienne środowisko. Żyjemy, pracujemy i odpoczywamy w gigantycznych kompleksach dźwięków, których dystrybucję zwiemy architekturą
Od słynnych sugestii Witruwiusza po eseje Steena Rasmussena i Juhani Pallasmy, od barokowych kompozytorów do Alvina Luciera, od Francisa Bacona do Charlesa Dickensa i Bohumila Hrabala, w wielowiekowej tradycji refleksji o architekturze, ciągle rozwija się nurt słuchania architektury. To złożony dyskurs zawierający wnikliwe obserwacje na temat słuchania w architekturze, ale także słuchania poprzez architekturę i słuchania samej architektury. Wraz z XIX-wiecznym rozwojem akustyki możemy także rozumieć architekturę samą w sobie jako system słuchający. To szczególne medium katalizujące i przekształcające dźwięki na wzór naszych uszu. To, co do nich dociera, jest zawsze już zapośredniczone przez architekturę, zawsze już przez nią wysłuchane i przez nią przekształcone i w związku z tym silnie zależy od jej materiałów, form i funkcjonalności.
Architektura staje się tym samym niewidzialnym sposobem organizacji naszego życia społecznego. Z perspektywy dźwiękowej ściany, podłogi, sufity czy systemy ocieplania i wentylowania pomieszczeń są narzędziami łączenia i przekształcania relacji społecznych. One nie dzielą. Przeciwnie, tworzą niewidoczny wspólny grunt ponad tym, co widzialne i tym, co materialne; dźwiękowy wymiar dokonywania się tego, co społeczne w codziennych praktykach takich jak słuchanie, słyszenie czy podsłuchiwanie. Zazwyczaj dyskretne, czasem krępujące — dźwięki, które do nas docierają, strukturują nasze widzialne i niewidzialne wspólnoty. Architektura jako system słuchający stawia nas w pozycji słyszenia zawsze zbyt dużo bądź zbyt mało, bycia usłyszanym za bardzo lub za mało, zgodnie z naszą wolą bądź nie, ale zdecydowanie poza naszymi intencjami. Bezustannie słyszymy innych i jesteśmy przez nich słyszani. To właśnie moment, w którym nowoczesna obietnica zagwarantowania przestrzeni prywatnych przekształca się w bardziej realistyczne, ale także bardziej ambiwalentne uczestniczenie w przestrzeniach prywatnych innych. Coś pomiędzy prywatnym i publicznym. Jak chce Georges Perec, „bardzo by chcieli, aby nic nie wydostawało się na zewnątrz; lecz owa odrobina, która wydostać się musi…”.
Michał Libera, kurator wystawy